Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak brzmi glina, metal, papier albo alabaster? Czy zdarzyło ci się wsłuchać w naturę rzeczy, otworzyć się na otaczającą rzeczywistość, poczuć wszechobecną wibrację wszystkiego i uświadomić sobie, że wszystko ciągle się przenika, oddziałuje, rezonuje, brzmi..?
Jeśli nie, to jest świetna okazja, aby otworzyć się na nowe doznania artystyczne i poznać twórczość wielkiego baskijskiego rzeźbiarza Eduarda Chillidy! Od 15 stycznia do 13 marca 2016 r. we wrocławskiej galerii BWA Awangarda trwa niezwykła wystawa pt. BRZMIENIA, którą jeszcze w styczniu oglądali nowojorczycy, a już wiosną obejrzą m.in. londyńczycy i paryżanie! Nie zmarnuj okazji, bo nie szybko się powtórzy…
Między Nowym Jorkiem a Londynem
Wernisaż wystawy odbył się pierwszego dnia weekendu otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury (ESK) 2016 (w piątek 15.01.16) we Wrocławiu, przyciągając od razu rekordową widownię blisko tysiąca osób! W inauguracyjnym wieczorze uczestniczyli również goście z San Sebastian – miasta, które współdzieli z Wrocławiem tytuł europejskiej stolicy kultury w b.r. Udostępnienie ekspozycji poprzedziło krótkie wprowadzenie m.in. Ignacia Chillidy, syna artysty, kuratora wystawy i jednego z opiekunów spuścizny rzeźbiarza w ramach Fundacji Eduardo Chillida, powołanej i prowadzonej przez rodzinę twórcy.
CZY DLA DUCHA ISTNIEJĄ GRANICE?
– Eduardo Chillida kochał muzykę, inspirował się nią, słuchał wielu kompozytorów klasycznych. Podczas wystawy w Nowym Jorku ilustracją dla prezentowanych dzieł były utwory Bacha, tym razem chcieliśmy oprzeć się na brzmieniu samych rzeźb. – wyjaśniał Ignacio Chillida.
– Wystawa BRZMIENIA to pionierski projekt, bo do współpracy zaprosiliśmy dwóch kompozytorów – Gorkę Aldę i Jose M. Sancheza-Verdu, którzy specjalnie napisali muzykę ilustrującą dźwięki, wydobywające się z prezentowanych na wystawie dzieł. Chcemy pokazać, że te rzeźby emanują muzyką.– mówiła Ines R. Artola, hiszpańska kuratorka wystawy.
JA NIE PRZEDSTAWIAM, JA PYTAM.
Wrocławska wystawa prezentuje 40 dzieł artysty – rzeźb wykonanych z gliny, brązu, żelaza i alabastru oraz kolaży z papieru; małych i większych (największą jest rzeźba z alabastru POCHWAŁA ŚWIATŁA, najcięższą pracą stela z żelaza o wadze 1300 kg) . Wszystkie udostępnione eksponaty w jakiś sposób związane są z dźwiękami, z muzyką – albo poprzez samo nawiązanie tytułem dzieła (np. DOM MUZYKI, MUZYKA SFER, MILCZĄCA MUZYKA itp.) albo poprzez sposób wykonania, wykorzystania tworzywa i formy do uzyskania muzycznego efektu (np. poprzez stosowanie przerwy między materiałem, wyrażającą ciszę).
Siła brzmienia
Eduardo Chillida – jeden z największych rzeźbiarzy XX wieku, który urodził się i zmarł w San Sebastian (1924-2002), 10 stycznia b.r. obchodziłby 92 urodziny. Miał zostać piłkarzem, grał w miejscowym klubie Real na pozycji bramkarza, jednak kontuzja uniemożliwiła mu kontunuowanie tej ścieżki kariery; potem wyjechał do stolicy, aby zostać architektem, ale fascynacja rysunkiem i rzeźbą sprawiły, że porzucił architekturę dla sztuki, a Madryt dla Paryża.
CZYŻ SZTUKA NIE JEST TYM, CO DZIEJE SIĘ Z CZŁOWIEKIEM NA JEGO WŁASNYCH OCZACH I NA OCZACH BEZLITOSNEGO ŚWIADKA, JAKIM JEST DZIEŁO?
– Mój ojciec pojechał do Paryża, żeby lepiej poznać siebie i sztukę, przede wszystkim, żeby zwiedzić Louvre. Chodził do tego muzeum codziennie, szczególnie interesowała go antyczna sztuka grecka i twórczość Brancusiego. Nawet udało mu się wtedy poznać rzeźbiarza, ale nie w środowisku artystycznym, tylko poprzez robotników rumuńskich, z którymi rozmawiał i dopytywał ich, gdzie może spotkać mistrza. Mój ojciec nie był szczególnie zainteresowany życiem artystycznej bohemy, co dobrze obrazuje fakt, że np. Picassa czy Dallego poznał dużo później. Nie znaczy to, że nie nawiązał wtedy żadnych ważnych artystycznych relacji, wręcz przeciwnie, właśnie wtedy zaprzyjaźnił się z Miro, czy poznał Chagala. – mówi syn artysty.
Będąc w Paryżu, Chillida próbował swoich sił, rzeźbiąc w gipsie i glinie. Nie był jednak zadowolony z uzyskiwanych efektów, szczególnie z pracy w glinie – mówił, że nie czuje tego materiału – dlatego na długo zarzucił pracę z tym tworzywem na rzecz żelaza, charakterystycznego surowca kraju Basków, które nazywał „czarnym światłem”.
Zmieniło się to dopiero na początku lat sześćdziesiątych, kiedy przechodząc obok niewielkiego zakładu rzemieślniczego, sąsiadującego z jego domem i pracownią pod San Sebastian, przystanął i zaczął wsłuchiwać w dźwięki dochodzące ze środka; dolatujące brzmienia zaintrygowały go i sprawiły, że na nowo odkrył glinę, jako surowiec; urzekł go surowy, szorstki tembr wydobywający się z niej przy obróbce. Ten moment sprawił, że porzucone wcześniej tworzywo powróciło do łask artysty, który na nowo je odnalazł i zrozumiał. To właśnie dźwięk stał się impulsem do podjęcia twórczego działania.
CZYŻ TO NIE GĘSTOŚĆ W CAŁYM SWOIM SPLENDORZE, JEST NIEZBĘDNA, BY SPRÓBOWAĆ PRZEKAZAĆ, ZROZUMIEĆ, USŁYSZEĆ PRZESTRZEŃ?
– Glina jest bardzo ważnym tworzywem w twórczości Chillidy. Ale na początku miał z nim bardzo dużo problemów, nie potrafił go ujarzmić i na długo w ogóle z niego zrezygnował. Miał niedobre doświadczenia z tym materiałem, próbował z nim pracować jeszcze w latach czterdziestych, ale nie zdołał zapanować nad gliną i porzucił ją na ponad dwadzieścia lat. Dopiero w latach sześćdziesiątych zainteresował się nią znowu, odkrył ponownie dzięki usłyszanym dźwiękom. Te dźwięki były proste, a Chillida cenił sobie wszystko co proste i naturalne. On był bardzo szczery i uważał, że wszyscy są równi – w pracy rzemieślnika dostrzegł zwykłego człowieka, w glinie zaś nowe możliwości tworzenia. – opowiada Ignacio Chillida.
Na wrocławskiej wystawie jedną z rzeźb z gliny jest m.in. DOM POETY, która znajduje się w części prezentującej dzieła „zamykające” przestrzeń, otulające ją, pozwalające znaleźć schronienie; znajdziecie ją na lewo od wejścia. Dalej, w tym module wyodrębniono specjalną salę – tzw. KAPLICĘ, w której słychać jedną z kompozycji Gorki Aldy, stworzoną z myślą o POCHWALE ŚWIATŁA, rzeźbie z alabastru, uważanej przez autora za artystyczną wizę tolerancji. Rzeźbiarz stał na stanowisku, że wszyscy jesteśmy równi, niezależnie od wyznania, narodowości czy koloru skóry.
– Prezentowaną pracę należy odczytywać w dużo większej skali, a poza otulającym ją dźwiękiem, zwrócić też uwagę na grę światła tego materiału. Przestrzeń i światło zawsze były kluczowe w twórczości Chillidy. Wyobraźmy sobie, że ten otwór w środku rzeźby ma wymiary 50m na 50m, a potem pomyślmy, jacy mali będą ludzie i ilu ich się tam zmieści; jednak z szerszej perspektywy oni wszyscy będą jednakowi, tacy sami, różnice między nimi zatrą się, stracą znaczenie. Tak mój ojciec rozumiał tolerancję. – tak Ignacio Chillida przybliżał twórczość swojego ojca podczas oprowadzania kuratorskiego w dzień otwarcia wystawy.
Siła przyciągania
Eduardo Chillida całe swoje artystyczne życie związał z krajem Basków, za Baska się uważał i nim się czuł, dla Basków tworzył. Zwykł mawiać (o czym wspominał p. Ignacio), że człowiek jest związany z miejscem, w którym przychodzi na świat, że ono go determinuje i że właśnie tam powinien żyć. Nie rozumiał artystów wyjeżdżających do Nowego Jorku albo Paryża, którzy po kilku latach mieszkania na emigracji, zapominali skąd pochodzą. Chillida miał świadomość swego pochodzenia, nie odrzucał go, wręcz przeciwnie – uważał, że jest jak drzewo, które swoje korzenie zapuszcza głęboko, ale jego korona rozrasta się bardzo szeroko, dociera daleko. Był bardzo otwarty na różne postawy artystyczne, nowe idee, różne kultury. W sztuce często eksplorował i eksperymentował – z materiałem i z formą. Rzeźbom nadawał abstrakcyjne formy, po mistrzowsku wykorzystując plastyczność danego tworzywa. Tworzył z myślą o człowieku i na jego skalę. To widać w jego twórczości i twórczych kontaktach.
Jego otwartość i sposób postrzegania rzeczywistości zwracały uwagę wielu innych twórców, co skutkowało podejmowaniem twórczych dialogów – m.in. z Martinem Heidegerem, Gastonem Bachelardem czy Jorge Guillenem.
– Podobnie jak muzyka, filozofia i poezja były bardzo ważne w twórczości Chillidy. Heidegera ojciec poznał w Szwajcarii w latach siedemdziesiątych, nawiązali wtedy dość bliską relację, podobnie myśleli o wielu rzeczach. Ojciec już wcześniej interesował się twórczością Heidegera, okazało się później, że w tym samy czasie, zupełnie niezależnie, Heideger też śledził twórczość ojca. Zbliżyły ich te same przemyślenia na temat przestrzeni i sztuki – przestrzeń zawsze stanowiła centrum twórczych zainteresowań Chillidy, jej sposób oddziaływania na otoczenie; rozumiał ją również jako przestrzeń życiową. Swoje przemyślenia tłumaczył na język rzeźby. Owocem tej konkretnej współpracy była książka „Sztuka i przestrzeń”, którą napisał Heideger, a ojciec stworzył do niej ilustracje. – opowiada Hiszpan i zaraz dodaje – Ale takich przykładów było więcej – choćby esej Bachelarda do pierwszej wystawy ojca w Galerii Maeght, czy poezja Jorge Guillena, z którym zaprzyjaźnili się, kiedy obaj pracowali na Harvardzie.
ZANURZONY W PRZESTRZENI I W CZASIE, KTÓRY JEST JEJ BRATEM, PODDANY PRAWOM UCIĄŻLIWEJ GRAWITACJI, MATERIĘ ODCZUWAJĄC JAKO POWOLNIEJSZĄ CZĘŚĆ PRZESTRZENI, PYTAM SAM SIEBIE O TO, CZEGO NIE WIEM.
Chillida przyciągał do siebie ludzi sztuki, literatury, filozofii, muzyki, bo sam również ciągle szukał odpowiedzi. W udzielonych wywiadach mówił zwykle, że chce się uczyć, aby rozwiązywać problemy w sztuce; że podstawą jego pracy, jego siłą napędową i motywacją są pytania o rzeczy, których nie zna, albo nie rozumie. Jako artysta również często się buntował – szczególnym przykładem są wszystkiego jego duże rzeźby, wyraz buntu przeciw grawitacji. Najbardziej znane są GRZEBIENIE WIATRU, 23 rzeźby stworzone w latach 1952-1999, prace o różnych gabarytach, wykonywane z różnych materiałów (żelaza, srebra, stali nierdzewnej, granitu). To przykład twórczego zmagania się artysty z raz podjętym tematem grawitacji, kiedy stara się uzyskać lekkość odbioru dzieła pomimo użycia ciężkiego materiału. Np. jedna z takich monumentalnych rzeźb stanęła w 1968 roku w Paryżu przed siedzibą Unesco, trzy inne w 1976 r w na wybrzeżu San Sebastian (każda ważyła ponad 10 ton! ich montaż przyprawił wtedy władze miasta o ból głowy).
Siła sztuki
Eduardo Chillida odcisnął swój ślad nie tylko w samej sztuce, ale również w sposobie myślenia o niej; wychodząc poza obszary swojej bezpośredniej twórczości – rzeźby czy rysunku, potrafiąc znajdować punkty zbieżne dla tak różnych dyscyplin, jakimi są muzyka, poezja, filozofia czy rzeźba. Ważne było to, co łączy. I to mnie w jego sposobie pojmowania sztuki ujęło; on zamiast stawiać granice, starał się je przekraczać, albo chociaż przesuwać. Poza rzeźbami na wystawie podziwiać można również prace z papieru – kolaże będące połączeniem papierowych warstw i grafik, które są zszywane, nie klejone, ponieważ artysta nie chciał dodatkowej przestrzeni pomiędzy warstwami. Temat przestrzeni – jej wielkości bądź jej braku jest obecny we wszystkich pracach. Widać to choćby w głównej sali na prawo od wejścia na wystawę, gdzie znajduje się 8 prac, do których Gorke Alda skomponował 8 ilustracji muzycznych.
CZYŻ TO NIE GRANICA JEST PRAWDZIWYM PROTOGANISTĄ PRZESTRZENI, TAK JAK TERAŹNIEJSZOŚĆ, INNA GRANICA, JEST NIM DLA CZASU?
– Muzykę komponowałem specjalnie dla tych dzieł, specjalnie dla tego miejsca. Brałem pod uwagę przestrzeń, w której będą wystawione oraz przestrzeń, którą same zajmą. Najpierw wyobrażałem sobie dźwięki w tym miejscu, pracowałem z komputerem i próbowałem wyobrazić sobie te dźwięki grane przez orkiestrę. Musiałem uwzględnić różnice dźwięków między żelazem a papierem, rzeźbami a kolażami. To było dość trudne. Bardzo ważne jest też powietrze, przenikające przestrzeń, krążące wokół rzeźb, otaczające je. Ale najtrudniej było przekazać ciszę; ciszę, która się tworzy pomiędzy obserwatorem a rzeźbą. Starałem się zachować tę ciszę, aby każdy mógł usłyszeć wtedy własną muzykę. To wszystko składa się na brzmienia. A o to nam właśnie chodziło, żeby wydobyć brzmienie tych dzieł. – opowiada Gorke Alda, jeden z kompozytorów biorących udział w tym unikatowym projekcie.
Drugim kompozytorem, zafascynowanym twórczością Eduarda Chillidy jest Jose M. Sanchez-Verdu, którego muzykę można poznać oglądając w galerii film, prezentujący utwór KHORA, stanowiący część cyklu skomponowanego specjalnie na wystawę. Na finisażu wystawy będzie można tej muzyki posłuchać na żywo, podczas muzycznego spaceru po galerii zagrają akordeonista Inaki Alberdi i kwartet saksofonowy Sigma Project.
– Ten pomysł ma uzmysłowić, jak ważna w muzyce jest przestrzeń. Przestrzeń to również kluczowy temat prac Eduarda Chillidy. Zależy nam na podkreślaniu związków artysty z muzyką i pokazaniu muzyczności jego dzieł. Dlatego sama wystawa ma bardzo kameralny charakter, wnętrza zapraszają do kontemplacji i refleksji. Nie narzucamy sposobu ani kierunku zwiedzania, każdy sam powinien odkrywać formy i brzmienia eksponatów. Mamy nadzieję, że tak będzie. – dodaje Ines R. Artola, kuratorka wystawy.
CZY KONSTRUKCJA I POEZJA NIE SĄ PODSTAWOWYMI SKŁADNIKAMI WSZYSTKICH SZTUK?
Jest jeszcze jeden element wart uwagi podczas wizyty w BWA – na ścianach galerii znajdują się cytaty różnych myśli Chillidy, odnoszące się do sztuki, filozofii, życia. Te nawiązania dobrze ilustrują jego sposób rozumowania oraz szeroki horyzont pojmowania kontekstów, łączący różne dyscypliny – architekturę, rzeźbę, rysunek z filozofią, fizyką czy poezją. To przykład umiejętności znajdowania wspólnych mianowników i ustawicznego ich poszukiwania, czego wyrazem są rysunki i rzeźby, które możemy poznać dzięki wystawie zorganizowanej w ramach ESK 2016 we Wrocławiu.
Muzeum czynne jest od poniedziałku do czwartku od 11.00 do 18.00, w piątek od 12.00 do 20.00, a w sobotę i niedzielę od 11.00 do 18.00; bilety kosztują 4 i 8 PLN, w środy wstęp wolny (warto sprawdzić wcześniej, bo często można trafić na oprowadzanie kuratorskie:-)